Unkategorisiert, Werkstatt
Szybciej się nie dało :)
Nareszcie! Po długich bojach udało mi się zbudować swój warsztat w mieszkaniu. Oczywiście nie wyszło tak jak bym tego do końca chciał, ale przynajmniej mam już swoje miejsce do pracy.
Jak niektórzy pewnie zauważyli, nogi u są inne niż zakładałem. Doszedłem do wniosku, że warto jednak wykorzystać w pełni małą przestrzeń i wykorzystać miejsce pod blatem (gdzieś te wszystkie narzędzia trzeba trzymać).
Praca nad warsztatem trwała dość długo, a to tylko dlatego że jest okres przeziębieniowy i… niestety nas też dopadło. Cała trójka zachorowała. Ja już jakoś sobie z tym poradziłem, ale dziewczyny nie czują się jeszcze najlepiej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nasza 5-miesięczna córeczka musi brać antybiotyk. Żebyście wiedzieli ile jest zabawy z tymi wszystkimi lekami. Dorosły człowiek bierze zwykle 3 razy dziennie jakąś garść tabletek i już, a takie maleństwo ma te leki trochę inaczej podawane. Mamy teraz nowy harmonogram dnia. Do zwykłego, z karmieniem i drzemkami, doszły właśnie te leki (inhalacja, oklepywanie, antybiotyk strzykawką do buzi, frida, …).
Jednak udało się. Dziewczyny powoli zdrowieją, a ja mogę zacząć pracę nad swoimi pomysłami.
Nic jednak nie udałoby się bez mojego ojca. Samo przewiezienie tak dużego blatu moim samochodem graniczy z cudem, nie wspominając już o wniesieniu go do domu i przymocowaniu nóg (blat waży ok 70-90kg). No i najważniejsze – narzędzia. Okazało się, że mój ojciec nazbierał przez lata trochę narzędzi, których już nie używa. Na moje szczęście „pożyczył” mi je na jakiś czas. Nie są to może narzędzia z najwyższej półki, ale od czegoś trzeba zacząć prawda?
Ok wystarczy, biorę się do roboty.
Hinterlasse eine Antwort